Jaki system ogrzewania wybrać ?
Powietrzna pompa ciepła – czy się opłaca?
Kolejnym urządzeniem, którego zakup warto rozważyć, jeśli chce się mieć ogrzewanie wygodne i niedrogie, jest powietrzna pompa ciepła. Podobnie jak pompa gruntowa, dostarcza ona ciepło pobierane z otoczenia, tyle że zakumulowane w powietrzu. Jej efektywność jest mniejsza niż pompy czerpiącej ciepło z gruntu, dlatego ogrzewanie nią jest droższe. Za to jej instalacja nie wiąże się z wykonywaniem kłopotliwej instalacji poza budynkiem, więc jest prostsza i tańsza. Jednak to nie znaczy, że jest tania – zwykle za urządzenie dobrej klasy trzeba zapłacić 30-35 tys. zł. W domu energooszczędnym ten wydatek może być mniejszy. W przypadku pomp ciepła cena zmienia się niemal wprost proporcjonalnie do mocy. Gdy do ogrzewania domu wystarczy moc 5-6 kW, to za takie urządzenie płaci się niewiele więcej niż za kotłownię z kotłem na węgiel czy gaz. Oszczędza się na kominie, którego pompa nie potrzebuje, zyskuje się także miejsce w domu, bo powietrzną pompę ciepła można zainstalować na zewnątrz. Nie trzeba też magazynować paliwa (węgla, drewna, peletów) i płacić za przeglądy komina.
Kotły na gaz płynny i olej opałowy – czy warto w nie inwestować?
Ogrzewanie kotłami na gaz płynny (propan) i olej opałowy jest wyraźnie droższe niż opisanymi wcześniej urządzeniami i można powiedzieć, że szukający sposobów na oszczędzanie nie powinni ich brać pod uwagę. Są wygodne w obsłudze, ale ta wygoda sporo kosztuje. W dużych domach, w których do ogrzewania potrzeba znacznej ilości energii, trudno znaleźć dla nich rozsądną alternatywę, poza kłopotliwymi kotłami na paliwa stałe. Jednak w budynkach energooszczędnych sytuacja wygląda inaczej, bo im mniej energii potrzeba do ogrzewania, tym większy udział w całkowitych, rozłożonych na wiele lat wydatkach ma koszt inwestycji, a mniejszy – opłaty za energię.
Ogrzewanie elektryczne – warto wziąć je pod uwagę
Warto się zastanowić także nad najdroższym w eksploatacji ogrzewaniem elektrycznym. Wtedy inwestycja jest tania, bo nie wykonuje się kotłowni ani instalacji centralnego ogrzewania i nie jest potrzebny komin. Przyzwoite grzejniki elektryczne kosztują 200-300 zł za sztukę. Za 5-8 tys. zł można wyposażyć w nie cały nieduży dom i zrobić elektryczne ogrzewanie podłogowe w wybranych pomieszczeniach, na przykład w pokoju dziennym, kuchni i łazience. W kieszeni zostaje co najmniej 20 tys. zł, które trzeba by było wydać na wodną instalację c.o. z kotłem. W wyniku tej oszczędności za kilowatogodzinę energii do ogrzewania przyjdzie płacić nawet trzy razy więcej niż za wytworzenie jej w najtańszym w eksploatacji kotle na węgiel czy drewno. Wydawałoby się, że to się nie może opłacać, ale sprawdźmy to na przykładzie domu pasywnego o powierzchni 100 m2. Zastosowanie kotła na węgiel w domu pasywnym należy uznać za nieporozumienie, jednak załóżmy, że ktoś chciałby to zrobić, żeby mieć ciepło w najniższej cenie.
Do ogrzewania domu o powierzchni 100 m2 i wskaźniku zapotrzebowania na energię 15 kWh/(m2·rok) potrzeba zaledwie 1500 kWh energii rocznie. W przypadku kupowania energii elektrycznej w taryfie jednostrefowej (całodobowej) za taką ilość płaci się około 850 zł, więc 20 tys. zł niewydane na instalację c.o. z kotłem wystarczy na ogrzewanie domu przez 23 lata. Za paliwo do kotła też trzeba płacić. Różnica w kosztach ogrzewania węglem i prądem wynosi 570 zł rocznie. Z tego mniej więcej 150 zł pochłoną koszty przeglądu i czyszczenia instalacji kominowej, nie mówiąc już o ewentualnych wydatkach na konserwację czy naprawę korodującego kotła. Czy warto wydać 20 tys. zł więcej i uwikłać się w obowiązki związane z obsługą kotłowni, żeby rocznie oszczędzać 420 zł? Pytanie jest oczywiście retoryczne. Jak widać, stosowanie w niedużych domach pasywnych wodnej instalacji c.o. zasilanej przez kocioł jest rozwiązaniem ekonomicznie nieuzasadnionym. I to niezależnie od tego, na jakie jest paliwo, bo ogrzewanie każdym innym niż węgiel czy drewno jest jeszcze droższe.
Trzeba jednak zaznaczyć, że sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby dom miał co najmniej dwa razy większą powierzchnię lub nie był pasywny. Im więcej energii potrzeba do ogrzewania, tym mniej korzystne jest wykorzystywanie do tego urządzeń drogich w eksploatacji, choć tanich w zakupie. W sytuacji, gdy ogrzewanie pochłania dużo energii, można jeszcze rozważyć zastosowanie elektrycznego ogrzewania akumulacyjnego i rozliczania się z dostawcą energii zgodnie z taryfą dwustrefową. Wtedy za energię pobieraną do ogrzewania poza godzinami szczytu energetycznego płaci się mniej więcej o 40% mniej, ale należy brać pod uwagę to, że za działanie wszystkich urządzeń elektrycznych w domu w pozostałym czasie trzeba będzie płacić więcej niż w przypadku korzystania z taryfy całodobowej. Do tego ogrzewacze akumulacyjne kosztują kilkakrotnie więcej niż proste grzejniki elektryczne.
Czy kolektory słoneczne pomogą oszczędzić na ogrzewaniu?
Zawdzięczają popularność temu, że za podgrzewanie przez nie wody nie trzeba płacić, jednak ważne jest też to, że dostarczają energię ze źródeł odnawialnych. Ich zastosowanie pozwala obniżyć wskaźnik zapotrzebowania budynku na energię pierwotną i dzięki temu ułatwia spełnienie wymagań nowych warunków technicznych. Nie jest prawdą, że ich eksploatacja nic nie kosztuje. Płaci się za prąd pobierany przez pompę obiegową tłoczącą przepływający przez nie płyn (kilkadziesiąt złotych rocznie), do tego trzeba uwzględnić to, że przynajmniej co pięć lat należy wymienić roztwór glikolu, którym zwykle jest napełniana instalacja, a za przegląd z wymianą płynu trzeba zapłacić około 300 zł. Do tego producenci zalecają kontrolowanie instalacji przez serwisanta co rok. Wobec tego eksploatacja prostej instalacji słonecznej służącej do wspomagania przygotowywania ciepłej wody użytkowej tak naprawdę kosztuje co najmniej 100 zł rocznie, i to pod warunkiem że nie będzie konieczna wymiana glikolu przed upływem pięciu lat.
Najtańsze systemy z dwoma kolektorami płaskimi i zasobnikiem o pojemności 200-250 l pozwalają zmniejszyć roczne zapotrzebowanie na energię ze źródeł konwencjonalnych przeciętnie o 1800 kWh (są w stanie dostarczać więcej energii, ale na ogół nie udaje się jej w całości wykorzystać). Jeśli w ten sposób wspomaga się działanie kotła gazowego, to po uwzględnieniu kosztu eksploatacji kolektorów słonecznych oszczędność wynosi około 350 zł rocznie, jednak gdy wodę przygotowuje podgrzewacz elektryczny, wydatki na energię mogą być mniejsze o 900 zł rocznie. Przyjmując, że kolektory płaskie nadają się do eksploatacji przez 20 lat, ich zakup można uznać za sensowny, jeżeli w przypadku zastosowania ich do współpracy z kotłem na gaz ziemny czy na pelety zapłaci się za nie poniżej 7 tys. zł. Gdy kolektory słonecznemają zastąpić droższe w eksploatacji urządzenie, na przykład podgrzewacz elektryczny, to nawet zakup zestawu za 10 tys. zł zwróci się w czasie blisko o połowę krótszym.
Źródło - muratordom.pl